Dziś zapraszam na rozmowę z Bogusławą Ciechomską jedną z pomysłodawczyń i założycielek klubokawiarni dla dzieci i rodziców. Miejsca w którym jest pasja, oddanie i serce. To dużo więcej niż tylko sala zabaw. To akademia dziecięcych pasji, rozwijanych na różnorodnych zajęciach edukacyjnych. To także klimatyczna kawiarnia, gdzie rodzice mogą się zrelaksować przy aromatycznej, włoskiej kawie. Jak mówi sama Bogusława, to miejsce, których wciąż jest za mało.
Iwona: Czym zajmowałaś się, zanim założyłaś Baby Club Cafe?
Bogusława: Pracowałam w dużej korporacji, czułam się doceniana, lubiłam swoją pracę i współpracowników. Sytuacja uległa zmianie, kiedy po powrocie z urlopu macierzyńskiego czekała mnie dość niemiła wiadomość. Zostałam oddelegowana na inne stanowisko. Inne obowiązki, inna odpowiedzialność. Miałam wrażenie, że stoję w miejscu, a wręcz się cofam.
I: Kiedy po raz pierwszy pomyślałaś o zmianie etatu na własny biznes?
Podczas Wakacji. Poznałam wtedy Magdę, moją byłą wspólniczkę. Zaczęłyśmy się spotykać. Obie miałyśmy kilkumiesięczne córki, łączyły nas te same radości i problemy. Cudowny okres jakim jest macierzyństwo okazał się mieć, oprócz licznych blasków, także i cienie. Doświadczałyśmy monotonii, która nagle wkradła się do naszych żyć. Wszystko kręciło się wokół dzieci, zupek, pieluszek, spacerków itp. Brakowało nam odskoczni. W jej poszukiwaniu zaczęłyśmy wychodzić z naszym ”małym bagażem”. Szybko się okazało, że w Łodzi nie ma miejsc przystosowanych dla mam z małymi dziećmi. W popularnych kawiarniach czy restauracjach zawsze coś było nie tak. Albo nie było w nich przewijaka, albo krzesełka do karmienia. Strefa dla dziecka to było pobożne życzenie. Nasze zmęczenie, nieprzychylne spojrzenia innych gości kawiarni, wszystko to poskutkowało niebanalnym, ale dość oczywistym pomysłem. Jak to mówią „potrzeba matką wynalazków”. Tak zrodził się nasz plan na życie, pracę i biznes. Na stworzenie miejsca, w którym założenie było proste: rodzice, opiekunowie z dziećmi są najważniejszymi gośćmi.
I: Czy pasja może być sposobem na życie?
B: Ależ oczywiście, wtedy ma to największy sens. Wkładasz w to całe serce, żyjesz tym, cieszysz się każdym małym sukcesem. Starasz się być coraz lepsza w tym co robisz, bo to jest właśnie to, co kochasz.
I: Czy przygotowałaś się jakoś do tej zmiany? Psychicznie, finansowo, stworzyłaś biznesplan?
B: Tak, przygotowywałyśmy się zarówno merytorycznie, jak i psychicznie. Pisałyśmy biznes plan, który uwzględniał wiele aspektów: reklamę, koszty, wykorzystanie swojego pomysłu na rozbicie do części pierwszych, obmyślałyśmy strategię dotarcia do potencjalnych klientów. Starałyśmy się przewidzieć jak najwięcej. Psychicznie też wiedziałyśmy, że nie będzie lekko. To nasza pierwsza działalność, wielu rzeczy musiałyśmy się nauczyć, czasem na własnych błędach, do tego małe dzieci, które cały czas potrzebowały naszej bliskości.
I: Jak wyglądały początki?
B: Początki były bardzo trudne. Wszystkie rzeczy robiłyśmy same. Musiałyśmy stworzyć ofertę, która będzie zaspakajała potrzeby naszych klientów, zająć się zaopatrzeniem klubokawiarni, prowadzić zajęcia, pracować za barem, wszystko to spoczywało na naszych barkach. Nie było nas stać na zatrudnienie kolejnej pary rąk do pomocy, choć pracy było sporo.
I: Co było najtrudniejsze w pierwszej fazie prowadzenia własnego biznesu?
B: Zdecydowanie pogodzenie pracy zawodowej z wygospodarowaniem czasu dla rodziny. Często była to praca 7 dni w tygodniu po 10 godzin dziennie. Na szczęście zapału nam nie brakowało i chyba dlatego udało nam się stworzyć tak fajne miejsce.
I: Czego się najbardziej obawiałaś?
B: Może to zabrzmieć dość absurdalnie, ale najzwyczajniej w świecie obawiałam się porażki. Zawsze staram się dawać z siebie 100% i tak było tym razem. Tłumaczyłam sobie, że zawsze warto spróbować, nawet jeśli coś nam nie wyjdzie to i tak na tym zyskujemy kolejne doświadczenie, o które jesteśmy mądrzejsze. Nigdy nie wiadomo przecież kiedy ono nam się przyda.
I: Pierwsze sukcesy, które zapadły Ci w pamięć?
B: Sukcesów było wiele. Nawiązanie współpracy z poważnymi firmami, przedszkolami itp. Jednak na zawsze pozostanie nam w pamięci nasza pierwsza rocznica działalności, którą obchodziłyśmy 12 kwietnia 2012. Zaprosiłyśmy naszych klientów na małe przyjęcie z animacją, quizami no i oczywiście tortem. Początkowo bałyśmy się, że nikt nie przyjdzie, rzeczywistość nas jednak mile zaskoczyła. Przyszło masę dzieci z rodzicami z życzeniami, z kwiatami i innymi prezentami. To było tak niesamowicie miłe, dostałyśmy duże wsparcie od naszych klientów, usłyszałyśmy wiele ciepłych słów, nawiązałyśmy wiele relacji, które przerodziły się w przyjaźnie. Dostałyśmy pozytywnego kopa i wiedziałyśmy, że to co robimy ma sens.
I: To sukcesy a co z porażkami? Zdarzyły się jakieś?
B: Porażek też było kilka. Na szczęście były to porażki, na których ucierpiałyśmy tylko my. Jedną z takich było wykupienie w ramach reklamy, kalendarzy za sporą kwotę, których nigdy nie zobaczyłyśmy na oczy. Początkowo byłyśmy bardzo naiwne i wierzyłyśmy, że wszyscy mają dobre intencje. Ludzie mierzą swoją miarą. Czasem wymyślałyśmy zajęcia, które wydawały nam się, strzałem w 10, a nie było zainteresowania. Bywało różnie, ale na szczęście nigdy nie były to porażki, które pozostawiły w nas jakąkolwiek rysę i ślad w naszych sercach.
I: Nie żałujesz swojej decyzji? Nie masz chwil zwątpienia?
B: Kiedyś miewałam, teraz już nie. Wiem kiedy występuje sezonowość w mojej branży, wiem że są lżejsze i cięższe miesiące, jak w każdym przedsiębiorstwie. Do tego mam zgrany zespół zdolnych, młodych ludzi, którzy chętnie podejmują różne wyzwania. Mam do nich zaufanie i wiem, że mogę na nich polegać.
I: Co trzeba zrobić aby pasję zamienić na pracę?
B: Przede wszystkim zastanowić się, co sprawia nam radość, co chcielibyśmy robić
i pomyśleć czy można to pogodzić. Oczywiście, jeśli ktoś lubi opalać się na plaży to może być mu dość ciężko połączyć te dwie aktywności. Ale jeśli ktoś lubi np. aktywność fizyczną, to dlaczego nie połączyć tego ze swoją pracą zawodową? Wiadomo, że najważniejszy jest pomysł, ale często to zbyt mało, jeśli nie idzie w parze z zaangażowaniem.
I: Czy podczas tych kolejnych lat miałaś moment kryzysu w swojej firmie, który zagrażał jej dalszemu funkcjonowaniu?
B: Odpukać, na szczęście nie. Oczywiście były trudniejsze miesiące, szczególnie te
w pierwszym roku, kiedy mimo dużego zaangażowania wystarczało nam z ledwością na opłaty związane z prowadzeniem działalności. Wtedy faktycznie z tyłu głowy krążyło nam pytanie: Czy na pewno sobie poradzimy? Na szczęście rok szybko upłynął, nasza firma stała się bardziej rozpoznawalna, klienci polecali nas swoim znajomym i dzięki temu udało nam się osiągnąć pewną stabilność.
I: Co mogłabyś poradzić kobietom/dziewczynom, które są dopiero na początku swojej drogi i jeszcze się wahają by podążyć za swoją pasją?
B: Najważniejsze to zadbać o wsparcie dla siebie ze strony rodziny. Przygotować ich na to, że przez długi czas może nie być nas w domu, a nawet jak w nim będziemy to też jeszcze będziemy pracować. No i że przez długi czas nie będzie z tej ciężkiej pracy dochodu. Trzeba się zastanowić, czy stać nas na taki luksus. Ale jak mamy wokół siebie ludzi, którzy w nas wierzą i wesprą nas wtedy, kiedy my już nie wierzymy, to połowa już za nami. Motywacja to bardzo istotna sprawa, która pcha nas do działania. Musi się nam chcieć szukać możliwie najlepszej formy naszego biznesu, którego początkowe założenia mogły być nieco inne. Choć im lepiej przemyślany biznesplan, tym mniej późniejszych pomyłek. Tak, więc warto poświęcić mu czas
i dokładnie przyjrzeć się rynkowi i docelowej grupie klientów.
https://www.facebook.com/BabyClubCafe/
Niepoprawna optymistka, która niejednokrotnie dostał od życia kopa ale to tylko motywuje mnie w dążeniu do realizacji kolejnych marzeń. Bo czymże byłoby życie bez marzeń. Uważam, że wszystko w życiu dzieje się "po coś". Albo żeby nas czegoś nauczyć, albo utrzeć nosa. Kocham podróże, te bliższe i dalsze, oraz te w głąb samego siebie, na które pozwala między innymi pisanie. Lubię teatr współczesny, długie spacery oraz poznawać nowe smaki. Z wykształcenia doradca zawodowy, pedagog. Jednak w praktyce moja droga zawodowa wygląda różnie. Od koordynatora projektów ds. rekrutacji, poprzez asystentkę i doradcę klienta biznesowego w kancelariach prawnych. Obecnie dążę do tego aby robić to, co najbardziej lubię, czyli pisać i zgłębiać wiedzę na temat zdrowego trybu życia. Zarówno jeśli chodzi o sferę fizyczną, nawyki żywieniowe, jak również sferę psychiczną. Prywatnie żona i zakręcona mama 14-miesięcznej równie zakręconej córeczki.